Nadeszła pełnia wiosny, a wraz z nią czas tortów komunijnych! Wyzwanie niemałe, szczególnie, że do Pierwszej Komunii Świętej przystępowała moja chrześnica i ten wypiek wykonany był specjalnie dla niej.
Bardzo zależało mi, by nie był to kolejny "sztampowy" tort, jakich pełno można dostać w każdej cukierni. Chciałam by był dziewczęcy i delikatny, ale nie przesłodzony w swoich dekoracjach. Postawiłam więc na trzy gatunki cukrowych kwiatów w różnych odcieniach różu i fioletu. Wykonałam duże, otwarte piwonie, średniej wielkości róże oraz najmniejsze dzwoneczki, które uzupełniały całą kompozycję. Jako, że okazja jest nierozerwalnie związana z sakramentem kościelnym, nie mogło zabraknąć akcentów religijnych. Zrobiłam więc krzyż z masy cukrowej w neutralnym kolorze, a na dole tortu wstęgę z napisem, którą w powietrzu unosiły dwa złote gołębie. Całość dodatkowo przyozdobiłam różowymi wstążkami oraz kokardą, a także łańcuszkami perełek.
Niewątpliwie, najważniejszym, a przy tym najbardziej pracochłonnym, elementem dekoracji były cukrowe kwiaty. Każdy z nich wykonałam samodzielnie, można dosłownie powiedzieć, że płatek po płatku. W tym celu wykorzystałam różnej wielkości wykrawaczki i narzędzia cukiernicze, przeznaczone do formowania masy. Wszystkie kwiatki można było zjeść, za wyjątkiem umieszczonych w środku pręcików.
Tort był bardzo bogaty w różnego rodzaju dekoracje, ale myślę, że pomimo to sprawiał wrażenie lekkiego i świeżego. Miał ulubiony w mojej rodzinie smak, który przygotowuję na wiele uroczystości, czyli truskawkowy z kremem z białej czekolady. Dość powiedzieć, że bardzo podobał się chrześnicy, a i ja muszę przyznać, że pomimo wielu trudności, jestem dumna z efektu końcowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz