czwartek, 21 lipca 2016

Kwiatowy tort ślubny

     W ostatnim czasie bardzo zagłębiłam się w tematy panujących obecnie trendów w dekorowaniu tortów i ciast. Jak już pisałam niejednokrotnie, moja biblioteka cukierniczych pomysłów i inspiracji z całego świata liczy już sobie parę setek zdjęć (jeśli nie ponad tysiąc) i ciągle rośnie, jednak wciąż pojawia się coś nowego i interesującego. Tak samo jak z modą, która nigdy nie jest skończona, tak i w tortach zmieniają się kierunki dekoratorskie: jedne odchodzą w przeszłość, a na ich miejsce wskakują kolejne.

     Jednakże mam wrażenie, że istnieją pewne ponadczasowe trendy, które zawsze będą zachwycać. Jednym z kich są na pewno eleganckie dekoracje z wykorzystaniem cukrowych kwiatów. Bardzo pracochłonne, ale za to jakie efektowne! Osobiście, bardzo lubię łączyć różne gatunki i kolory, co można najprawdopodobniej wytłumaczyć moim wyuczonym zawodem. Myślę, że właśnie poprzez poszukiwanie zestawień i zabawę w cukrowego florystę, można stworzyć wiele ciekawych dekoracji. Tak też powstawał ten tort. Prosta forma z bardzo drobnymi, białymi perełkami, podkreślona wstążkami w kremowym kolorze i dodatkowo elegancką kokardą. Najważniejszą ozdobę stanowić miały jednak kwiaty, które ulepiłam ręcznie z masy cukrowej. W tym wypieku znalazły się zarówno róże, jak i wariacje na temat piwonii, goździków oraz dzwoneczków, zebrane w ciasny, pastelowy bukiet.

 

     Tak naprawdę, nic więcej nie trzeba dodawać. Doskonała propozycja na bardzo ważne uroczystości. Dekoracja ponadczasowa i bardzo uniwersalna, ponieważ wystarczy zmienić pojedynczy element (taki jak choćby kolor wstążki), by uzyskać zupełnie inny charakter wypieku. W miarę poznawania kolejnych gatunków kwiatów, bukiet można rozwijać i ubogacać, a także szukać nowych zestawień kolorystycznych. 

poniedziałek, 11 lipca 2016

Tort podwodny świat z ośmiornicą

    Dzisiaj chciałam pokazać przykład błyskawicznej dekoracji, wykonanej w warunkach domowej kuchni, którą przygotowuje się w oka mgnieniu. No, może nie tak całkiem... Projektem chciałam nawiązać do okresu lata i wakacji, więc posłużyłam się motywem podwodnym. Oczywiście na wesoło. Jako, że niespecjalnie lubię rybki, postawiłam na uśmiechniętą ośmiorniczkę, której ramiona wzburzają morską wodę. Po bokach, na całym obwodzie tortu, ukształtowałam dno: ze słodkim piaskiem, wodorostami, muszlami i rafą koralową.


     Do dzisiaj uważam, że był to jeden z fajniejszych pomysłów na dekorację: kolorową, wesołą, a przy tym szybką i nie bardzo trudną w wykonaniu. Na pewno taki torcik przypadłby do gustu większości maluchów. Dodatkowo, możliwości jego modyfikacji są nieograniczone: ośmiorniczkę można zastąpić rekinem ścigającym nurka lub goniącymi się delfinami, dodać rybki, bąbelki czy nawet skarb piratów albo części wraku statku... Warto czasem oddać się podwodnemu szaleństwu.

środa, 6 lipca 2016

Tort na chrzest chłopca

     Pora na absolutnie wyjątkowy tort, który na długo pozostał w mojej pamięci i do dziś znajduje się w czołówce moich ulubionych wypieków dla dzieci. Miałam zaszczyt wykonać go na przyjęcie z okazji chrztu synka mojej kuzynki. Muszę szczerze przyznać, że przekopałam się przez tonę inspiracji, cukrowych dewocjonaliów i miernej jakości ozdób. Postanowiłam jednak zrobić coś zupełnie innego- bez krzyży, kielichów i śpiących dzieciątek (fuuu... aż do dziś czuję ciarki na plecach, jak sobie przypomnę te "dekoracje"). 

     Zależało mi, żeby tort miał chłopięcy charakter, był elegancki, ale też zabawny i dziecinny. Oczywiście podstawę stanowił kolor błękitny w zestawieniu z bielą. I to właściwie tyle, żadnych barwnych szaleństw. Wykonałam trzy podstawowe rodzaje ozdób z masy cukrowej, które zdobiły poszczególne piętra. U podstawy znalazły się dziecięce klocki, które tworzyły imię Franek. Takie rozwiązanie jest obecnie hitem w Stanach, gdzie odchodzi się od pisania po wypiekach na rzecz, właśnie klocków, chorągiewek lub wstążek.


      Na kolejnym, środkowym poziomie znalazła się rodzinka misiów. Oczywiście pośrodku znajdował się najmniejszy z nich, którego po bokach strzegli rodzice. Tata miś wyróżniał się krzaczastymi brwiami i muchą, natomiast mama, jak na kobietę przystało, rzęsami i kokardą we włosach.... no, powiedzmy kokardą na głowie. Żeby całość nie była w swej niebieskości zbyt monotonna, postanowiłam dodać nieco koloru i lekko podmalowałam misie różowym kolorem.

  

     Na szczycie wylądowała, całkowicie ręcznie przeze mnie ulepiona, para bucików. Nie będę ściemniać: kosztowały mnie ono sporo pracy i cierpliwości. Ze względu na swoje umiejscowienie i dość duży rozmiar, najbardziej rzucały się w oczy i bardzo mi zależało, by wyszły idealnie, ale też nie były przekombinowane. Pod nimi dodałam białą serwetkę, ponieważ stanowiła dobre tło i jednocześnie ograniczała błękit, którego w torcie było naprawdę dużo. 

 

     Żeby wypiek mimo wszystko nie wydawał się pusty, całość wykończyłam białymi gwiazdkami. Chciałam by były one nieco przestrzenne, także lekko odstają od tortu, a nie przylegają do niego plackiem. Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona. Od tamtej pory nie miałam niestety więcej okazji do pieczenia z okazji chrztu, ale myślę, że mogłabym śmiało bazować na rozwiązaniach, które wykorzystałam właśnie tutaj.