poniedziałek, 13 czerwca 2016

Tort w maki

     Ostatnio wykonywałam głównie torty, które były bardzo zabawne i fantazyjne. Nie znaczy to jednak, że straciłam zainteresowanie eleganckimi dekoracjami. W pierwszych, najstarszych wpisach na tym blogu, opisałam początki mojej przygody z artystycznymi wypiekami. Bardzo dużą rolę w tym, że w ogóle zapragnęłam spróbować swoich sił w tej całkiem nowej dla mnie dziedzinie, była fascynacja cukrowymi kwiatami. Do dzisiaj w wolnych chwilach staram się uczyć nowych gatunków oraz różnych technik ich wykonywania. Na przestrzeni czasu kwiatów ulepiłam już całkiem sporo, ale chętnie zawsze zmierzę się z kolejnymi.

     Maki to hit sezonu. Zaraz obok marble cake i naked cake, które zdecydowanie królują obecnie na szczycie tortowych list przebojów, motyw maka dzielnie je goni. Trudno się dziwić: wdzięczne, delikatne kwiaty w wyrazistym kolorze można zestawić w wielu połączeniach i zawsze będą wyglądać dobrze. Mnie z kolei bardzo podoba się wykorzystanie tego motywu w ornamentach malowanych. Uwielbiam ręcznie malowane torty, ale do tej pory zrobiłam ich stosunkowo niewiele. Do dzieła!


     Ten wyjątkowy tort wykonałam na przyjęcie z okazji 60. urodzin, który był niespodzianką od córek dla mamy. Bardzo chciałam, by był elegancki i kobiecy, a przy tym nie przeładowany dekoracjami. Głównym motywem miał być kolor czerwony, którym oczywiście namalowałam kwiaty. Do tego celu użyłam jadalnych pisaków spożywczych i śmiało mogę stwierdzić, że pracowało mi się nimi wspaniale! Na pewno jeszcze do nich wrócę w kolejnych wypiekach. Dla zachowania harmonii dodałam nieco zieleni, a po bokach pozwoliłam przycupnąć dwóm białym motylkom. Jako, że nie podobają mi się torty z pustym górnym piętrem, postanowiłam ulepić z masy cukrowej jeden, okazały kwiat maku.

 

     Z tortu osobiście jestem bardzo zadowolona i sama jego forma ogromnie przypadła mi do gustu. Cieszę się, że zostałam obdarzona pełnym zaufaniem i miałam możliwość wyszaleć się w dekoracji. Uważam też, że był on bardzo trafnie dobrany do okazji. Jako, że obiecałam mojej siostrze więcej ornamentów malowanych, na pewno jeszcze nie raz sięgnę do szuflady po pisaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz