środa, 6 lipca 2016

Tort na chrzest chłopca

     Pora na absolutnie wyjątkowy tort, który na długo pozostał w mojej pamięci i do dziś znajduje się w czołówce moich ulubionych wypieków dla dzieci. Miałam zaszczyt wykonać go na przyjęcie z okazji chrztu synka mojej kuzynki. Muszę szczerze przyznać, że przekopałam się przez tonę inspiracji, cukrowych dewocjonaliów i miernej jakości ozdób. Postanowiłam jednak zrobić coś zupełnie innego- bez krzyży, kielichów i śpiących dzieciątek (fuuu... aż do dziś czuję ciarki na plecach, jak sobie przypomnę te "dekoracje"). 

     Zależało mi, żeby tort miał chłopięcy charakter, był elegancki, ale też zabawny i dziecinny. Oczywiście podstawę stanowił kolor błękitny w zestawieniu z bielą. I to właściwie tyle, żadnych barwnych szaleństw. Wykonałam trzy podstawowe rodzaje ozdób z masy cukrowej, które zdobiły poszczególne piętra. U podstawy znalazły się dziecięce klocki, które tworzyły imię Franek. Takie rozwiązanie jest obecnie hitem w Stanach, gdzie odchodzi się od pisania po wypiekach na rzecz, właśnie klocków, chorągiewek lub wstążek.


      Na kolejnym, środkowym poziomie znalazła się rodzinka misiów. Oczywiście pośrodku znajdował się najmniejszy z nich, którego po bokach strzegli rodzice. Tata miś wyróżniał się krzaczastymi brwiami i muchą, natomiast mama, jak na kobietę przystało, rzęsami i kokardą we włosach.... no, powiedzmy kokardą na głowie. Żeby całość nie była w swej niebieskości zbyt monotonna, postanowiłam dodać nieco koloru i lekko podmalowałam misie różowym kolorem.

  

     Na szczycie wylądowała, całkowicie ręcznie przeze mnie ulepiona, para bucików. Nie będę ściemniać: kosztowały mnie ono sporo pracy i cierpliwości. Ze względu na swoje umiejscowienie i dość duży rozmiar, najbardziej rzucały się w oczy i bardzo mi zależało, by wyszły idealnie, ale też nie były przekombinowane. Pod nimi dodałam białą serwetkę, ponieważ stanowiła dobre tło i jednocześnie ograniczała błękit, którego w torcie było naprawdę dużo. 

 

     Żeby wypiek mimo wszystko nie wydawał się pusty, całość wykończyłam białymi gwiazdkami. Chciałam by były one nieco przestrzenne, także lekko odstają od tortu, a nie przylegają do niego plackiem. Z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona. Od tamtej pory nie miałam niestety więcej okazji do pieczenia z okazji chrztu, ale myślę, że mogłabym śmiało bazować na rozwiązaniach, które wykorzystałam właśnie tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz