wtorek, 8 września 2015

Tort Ave Caesar z wieńcem laurowym

     Jak już złapałam bakcyla tortów tematycznych, to nie mogłam przestać. Postanowiłam wrócić jednak do tradycyjnej, okrągłej formy wypieków, a bawić się ich dekoracją i kolorami. Uwielbiam mieć wolną rękę jeśli chodzi o torty i z przyjemnością muszę stwierdzić, że zwykle po prostu tworzę to, co podpowiada mi wyobraźnia. Nierzadko pomysły przychodzą do mnie już w trakcie zdobienia, a często zdarza mi się, że pierwotny projekt tortu diametralnie różni się od efektu końcowego. Jednak tak nie było tym razem...

     Tort, który postanowiłam nazwać Ave Caesar, zrobiłam dla miłośnika historii. Z zamysłu był to wypiek dla prawdziwego mężczyzny z krwi i kości, podkreślający siłę oraz władczość. Dodatkowo chciałam, by opowiadał on historię walki i zwycięstwa. Nie lubię dopisywania ideologii tam, gdzie jej nie ma, jednak zwykle towarzyszy mi pewna idea, którą staram się wyrazić i wyeksponować. Tym razem ukazałam walkę gladiatorów na śmierć i życie, która toczy się na dolnym piętrze. Górne zaś obrazuje ich dążenie do władzy, pokazaną przez złoty wieniec laurowy na królewsko czerwonej poduszce. Mam wielką nadzieję, że nie są to tylko moje czcze wyobrażenia i udało mi się opowiedzieć tą historię.


      Złoty wieniec laurowy był nieodłącznym elementem tego tortu. Każdy listek został przeze mnie wykonany indywidualnie. Kształt sprawdzałam na wiele sposobów, a liczba zdjęć, które obejrzałam, by nadać mu jak najbardziej realistyczny wygląd, nie miała końca. Złote perełki w różnych rozmiarach dodałam dla podkreślenia królewskiego charakteru. Uważam, że jako najważniejszy element dekoracyjny, wspaniale wieńczył (idealnie adekwatne słowo) cały wypiek.


     Jestem szczególnie zadowolona z faktu, że tort nie zawierał ani jednego elementu, którego nie dałoby się zjeść. Wszystkie cienie gladiatorów wykrawałam i malowałam ręcznie, ponieważ bardzo zależało mi na uzyskaniu ich trójwymiarowości. Żadna forma wojownika się nie powtarzała, każdy z nich przybrał inną pozycję. Pole bitwy, krew na broni oraz pył z ziemi i krwi dodałam później, by podkreślić zaciętość walk. Od tamtej pory, w żadnym z wypieków, nie udało mi się aż tak dobrze zobrazować historii, którą wymyśliłam, dlatego jest on dla mnie tak ważny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz